oczami: Alana
- Czemu nie zostałeś na kolacji?- zapytał Łukasz.
- Weź.. mam bawić małe dzieci? Nie dzięki wystarczy mi Elwira.- zaśmiałem się i rzuciłem do kosza.- Kiedy trening?
- W poniedziałek na 12.
- To całkiem spoko. Wyśpię się.
- No ja to samo. A ja ci idzie z Natalią?
- Całkiem spoko.- uniosłem jedną brew do góry. Podoba mi się, ale jest łatwa. Dobra na jeden numerek nic więcej.
- Idziemy jutro na te ognisko do Kuby?- teraz Łukasz sam rzucił.
- Tak. Na szczęście nie będzie Natalii.
- Coś poszło wam nie tak?- teraz on zaczął się śmiać.
- No błagam. Słyszałeś jak ona słodzi.
oczami: Nikoli
- Gdzie tak pędzisz?- zwróciłam się do Kamili po raz 2456543.
- Realizować twój plan.- zawołała.
- Serio? Teraz?
- Tak.- zaśmiała się. Wywróciłam oczami. Po chwili byłyśmy w parku. Było tam super. Boiska do nogi i do kosza plus plac zabaw i ławki. Bardzo fajne miejsce. Może przyjdę tu z Kubusiem.
- Ej, może przyjdziemy tu jutro z małymi?- zwróciłam się do niej, ale ona kogoś szukała wzrokiem.- Mów mi więcej.
Kamila od razu poszła w stronę dwóch wysokich chłopaków.
- Mam złe przeczucia.- mruknęłam do niej.
- Hejka.
- Hej.- powiedzieli niemalże równo.
- No więc to jest Nikola nowa w mieście. To Łukasz, a to Alan mój brat.
- Część.- przywitaliśmy się. Obaj byli bardzo przystojni, a w szczególności brat Kamili.
- Może pogracie z nami?- zaproponował Łukasz.
- Wy dwie na nas.- uśmiechnął się drugi.
- Ja kryję Łukiego.- dziewczyna od razu zaznaczyła.
- Ej, no to fajnie. Przydadzą mi się szpilki żeby go kryć.- zaśmiałam się w odpowiedzi.
- Trzeba było brać.- puścił mi oczko.
- Dobra dziewczyny zaczynają bo nie mają z nami szans.- drażnił się brunet po czym dostał w bok od mojej koleżanki.
- Jeszcze się zdziwisz.- odparłam cwaniacko.
Po 10 minutach gry było 20 do 18.
- Boże z wami nie można grać.- wypuściłam powietrze ustami.
- Księżniczko, wystarczy umieć grać.-odpyskowałam brat Kamy.
- Jeszcze zobaczysz Alan.- na szczęście piłkę miała Kamila, podała mi, a ja z łokcia walnęłam chłopaka i trafiłam za 3 punkty.
- Ej tak nie ma! To jest kosz, a nie boks.- oburzył się siedząc na boisku.
- Skarbie, nie ustalaliśmy zasad.- puściła mu oczko i przybiłam piątkę z jego siostrą.
- Szybko idzie. Znacie się z dwadzieścia minut, a tu skarbie i księżniczko.- podjarała się.
- Dobra chodźcie odpocząć gołąbeczki.- zaśmiał się Łukasz i przybił piątkę z moją rówieśniczą.
- Skończyliście?!- powiedziała równo z Alanem. Tamta dwójka spojrzała tylko na siebie i wybuchła śmiechem.
- Beka.- skomentowałam i poszłam usiąść na ławce.
- To ile masz lat Niki?- spytał Łukasz.
- 16.
- Maluszek.- skwitował brunet.
- Skończ.- uderzyłam go w bark.
- Masz chłopaka?- spytał poszkodowany.
- A co chętny?- zaśmiałam się.- Nie. W Warszawie zerwałam.
- A coś było powodem?- kontynuował temat. Boże ten Alan jest denerwujący!
- Nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz.- uśmiechnęłam się.- A tak na poważnie to zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką. Ale to mało ważne.- wypytywali mnie o różne rzeczy. Alan nie omieszkał zapytać się o mój rozmiar stanika.
- Co robisz jutro?- zapytał się Łukasz.
- A co mogę robić jak mieszkam tu od czterech godzin?
- Fakt. Chodź z nami na ognisko do naszego kolegi.- stwierdził.
- A nie wkurzy się, że zapraszacie kogoś kogo nie zna?
- Nie.- machnęła ręką Kama.
- To mogę iść.- uśmiechnęłam się i wymieniliśmy się numerami. Kiedy mieliśmy wracać Kamila postanowiła przejść się z Łukim na kawę.
- To ja idę hej.- pożegnałam się z Alanem i ruszyłam. Chłopak złapał mnie za rękę.
- Odprowadzę cię.- uśmiechnął się.
- Jak chcesz.- mruknęłam. W sumie zamiast iść do domu łaziliśmy po parku i gadaliśmy.
- Jest ci zimno?- spojrzał na mnie.
- Nie.- odpowiedziałam krótko. Było zimno.
- Masz.- chłopak podał mi swoją bluzę.
- Dzięki.- założyłam ją i powoli wracaliśmy.- Twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna o bluzę?
- Mam to gdzieś tak szczerze.- uhu chyba komuś tu się nie układa.
- Aha.
- A co?
- Nic.- wzruszyłam ramionami. Dalej szliśmy w ciszy. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do siebie. Oczywiście moja mama była u swojej koleżanki więc poszłam tam. Zadzwoniłam do drzwi i otworzył mi je Alan.
- Już się stęskniłaś?- oparł się o framugę.
- Chciałbyś.- warknęłam i przeszłam obok niego.
Siedzieliśmy do 23. Od razu położyłam się i zasnęłam. Nawet nie miałam siły żeby się umyć czy też przebrać. Ten dzień był mega dziwny. Ciekawe jak będzie jutro.
od autorki: taki sobie
komentujcie i klikajcie przeczytane
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńNie rań :(. Ten rozdział jest MEGA! Jaram się Twoimi opowiadaniami :P. Serio :) Mam nadzieję, że Alan będzie z Nikolą... Tak na marginesie nie lubię imienia Nikola :(. Ale co mi tam... Opowiadanie mi się podoba to jest ważne :).. Całuję Alive♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuń