Kiedy tylko byłam
przebrana do pokoju "weszła" (czytaj wpadła jak poparzona) Kamila.
- Co się st..- nie dane było mi skończyć bo zaczęła gadkę.
- O Jezusie Nazarejski widziałam! Widziałam wszyściutko. Jesteście mega słodcy! Zaprosił cię gdzieś? Jak całuje? Może nie bo to mój bart. Fuu! Ale było fajnie? No powiedz! Boże nie milcz tak bo nie zniosę ani minuty dłużej. Szczęście i w ogóle...- mówiła by dalej, ale podeszłam do niej i strzeliłam jej z liścia.
- Lepiej?- zapytałam.
- Au. Dzięki.- zaśmiała się.
- Spoko. Jak tak dalej pójdzie to nie będę miała ubrań.- stęknęłam rozwieszając na grzejniku mokre rzeczy.
- Spokojnie, pożyczę ci coś.
Gadałyśmy sobie na luzie aż przyszli chłopacy.
- Już jest ognisko.- powiedział brat Kamili.
- Wyszło wam?- zaśmiała się dziewczyna.
- Wątpicie w nasze umiejętności?!- oburzył się Łukasz.
- Raczej w ich brak.- sprostowałam.
- I tak.- dodała Kama.
- My tu gadu gadu, a kto pilnuje ogniska?- zauważyłam po chwili.
- Kurwa!- pisnęli obaj i poszli.
- Zabić ich tylko.- mruknęłam.
- Ale jakby było nudno bez nich.- dodała i miała tu dużo racji. Było by smutno bez nich, ale i tak są denerwujący. Taka prawda.
- I jak?- zapytał Alan.
- Da się jeść.- uśmiechnęłam się.
- To dobrze.
- To może coś lepszego?- Kamila wyciągnęła torbę z piwem i wódką.
- Mmm.- zagwizdał Alan.
- To ja idę po szklanki. Kto pije?- zwróciłam się do nich.
- Wszyscy.- odpowiedział mi Łukasz.
- Nie, ja nie chcę.- zwrócił się do mnie brat dziewczyny.
- Okey.
Po chwili wróciłam ze szklankami. Na moje szczęście tamci kupili w sklepie plastikowe kieliszki i kubki do piwa bo kuchnia nie jest jakoś szałowo wyposażona.
ALAN
Nie chciałem pić. Zawsze jak się za dużo napije to mi dziwnie odwala przy Nikoli, a jak się z nią pogodziłem to wole nie ryzykować.
Jednak po jakieś godzinie no może dwóch, Nikola była troszkę wstawiona (czytaj najebana w trzy dupy).
- A z auta wysiadł pegaz.- śmiała się do rozpuku.
- Odłóż to.- powiedziałem kiedy chciała znów się napić.
- Why?
- Starczy ci.- patrzyła na mnie smutnym wzrokiem.- Chodź się przejść lepiej.
- No jak nalegasz.- czknęła i wstała za mną.
Przez jakiś czas była cisza między nami. Niki szła zafascynowana każdą rzeczą w lesie, a ja patrzyłem na nią z uniesioną brwią.
- Dobrze się czujesz?- zaśmiałem się.
- Tak. Mój były nigdy nie brał mnie do lasu. Uważał, że takie spacery są bez sensu. On chyba zawsze chciał pokazać światu, że jestem jego i nie można mnie dotknąć. To było stresujące..
- Co ty taka szczera?
- No wiesz myśli trzeźwych słowa pijanych czy coś.- potknęła się o jakiś korzeń, ale złapałem ją w pasie.- No kto wymyślił jakieś korzenie w lesie?! To bez sensu.- mówiła to z taką powagą, że trudno było się nie śmiać.
- Chodź usiąść.- zaprowadziłem ją na pień, który leżał w wodzie.
- Myślałem, że mnie pocałujesz.- westchnęła zawiedziona.
- A potem będziesz się na mnie darła? Nie dzięki.
- Bo ty jesteś tępy.- patrzyła w wodę.
- Niby czemu?- chciałem złapać jej wzrok, ale nie miałam na to szansy.
- Bo nawet nie zauważasz, że mi się podobasz. Sama nic nie zrobię bo boję się zaufać jakiemuś chłopakowi po tym wszystkim. Okazuje to dziwnie, ale taka jest prawda. Jestem zdziwiona, że nie wiedziałeś o tym. Od razu mi się spodobałeś, ale mam wrażenie, że jesteś taki jak mój były. Ale wiem jedno..- przysunęła się do mnie z nieziemskim uśmiechem.
- Co?- ledwo wypowiedziałem słowo.
- Całujesz zajebiście.- musnęła moje usta, ale to było coś bardzo delikatnego. Jak motyl..
od autorki: więc jest!może nie długi, ale wracam :34 komentarze=17 rozdział